Zwróćmy nasze oczy i serca ku Jezusowi. Pokusy, które Ewangelie streszczają na jednej stronie, z pewnością towarzyszyły Mu przez całe Jego ziemskie życie. Myślę, że możemy sobie wyobrazić sprzeczne głosy, które musiał słyszeć przez całe swoje życie, presję, którą musiał odczuwać, wewnętrzny konflikt, dylematy, które czekały na Niego na rozdrożu, nieznośny ciężar oczekiwań tych, którzy chcieli, aby był królem, którzy chcieli, aby był cudotwórcą, którzy chcieli, aby był punktem zwrotnym, którzy chcieli, aby był mesjaszem. Trzy wielkie sformułowania, które znajdujemy w opisie pokus, podsumowują to, czego Jezus często doświadczał, a jednocześnie sygnalizują te fundamentalne niepokoje, które są wspólne dla naszej ludzkiej kondycji. Podejmujemy je w wersji św. Łukasza w dzisiejszej Ewangelii. Skupmy się na pierwszej pokusie: "Rzekł Mu wtedy diabeł: 'Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz temu kamieniowi, żeby stał się chlebem'. Odpowiedział mu Jezus: Napisane jest: 'Nie samym chlebem żyje człowiek'". Na pierwszy rzut oka jest to wspólne doświadczenie. Możemy przejść przez historię myśli, historię kultury i nie znajdziemy nikogo, kto by temu zaprzeczył. Nawet najbardziej pesymistycznie nastawieni do sensu ludzkiej egzystencji, nawet skrajni materialiści. Ale problem, jaki stawia Jezus, nie polega tylko na tym, że chleb lub materialność życia jako całości jest niewystarczająca.
Słowo Jezusa prowadzi nas dalej, ponieważ zmusza nas do konfrontacji z tym, co sprawia, że żyjemy. Nie żyjemy samym chlebem. Czym więc żyjemy oprócz chleba? Jezus stawia przed nami nieuniknione pytanie, pozostawiając je otwarte, abyśmy mogli kontemplować siebie w nim, jak ktoś, kto przygląda się sobie w lustrze: czego tak naprawdę łakniemy, pragniemy, pożądamy i co naprawdę nas zaspokaja? W ten sposób Jezus stawia fundamentalne pytanie o istotę ludzką, pytanie, które nie sprowadza się do walki o przetrwanie, ani nie może być wyjaśnione tylko przez nią. Człowiek jest czymś więcej. Życie jest powołane do bycia czymś więcej. Ani głód, ani pragnienie nie mogą służyć jako wymówka, by przestać być człowiekiem. Jezus otwiera horyzont, który kusiciel próbuje zamknąć. "Nie samym chlebem żyje człowiek".
Nie chodzi tu o przeciwstawianie wartości materialnych wartościom duchowym czy życia ziemskiego życiu Bożemu. Człowiek nie może żyć bez chleba, nie może wyrzec się materialnej troski, która gwarantuje mu utrzymanie. Taka jest jego rzeczywistość. Kiedy Jezus zwraca się do nas z pytaniem o to, czym żyjemy oprócz chleba, to nie po to, abyśmy uchylili się od rzeczywistości chleba, ale abyśmy postrzegali je jako miejsce, w które należy zaangażować Ducha. On sam pokaże nam, jak to się robi, gdy weźmie chleb i powie: "Jedzcie ten chleb, który jest czymś więcej niż chlebem, to jest Ciało moje, całkowity dar mojego życia, które za was wydałem". Jeśli nasz chleb będzie czymś więcej niż chlebem, jeśli pozwoli się przeniknąć miłością, poczuciem braterstwa i dzielenia się, zyska moc, której zwykły chleb nie posiada.
Przyjrzyjmy się drugiej pokusie: "Diabeł powiódł go w gór,pokazał Mu w jednej chwili wszystkie królestwa świata i rzekł do Niego: 'Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je dać, komu zechcę. Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie twoje". Lecz Jezus mu odrzekł: "Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz".
Kult władzy, jakikolwiek by nie był, czyni z niej bożka. Czyni dominację i posiadanie jakoby źródłem szczęścia i sensu, redukując do nich horyzont znaczenia ludzkiego życia. Każdy z nas w Wielkim Poście jest wezwany do poważnego zadania sobie pytania nie tylko "co robię z władzą, którą posiadam lub która została mi powierzona?", ale także "co władza uczyniła ze mnie?". To ogromne ryzyko, gdy pokusa władzy, na większą lub mniejszą skalę, oddala nas od tajemnicy krzyża. Kiedy przestaje być wyraźną służbą naszym braciom i siostrom, a zamienia się w delirium samozadowolenia i autoreferencyjności. Nie zapominajmy, że Jezus kategorycznie odmówił uklęknięcia przed szatanem, ale dobrowolnie uklęknął przed uczniami, aby umyć im nogi (J 13, 4-5). Jezus w swojej odpowiedzi szatanowi cytuje przykazanie z Prawa Bożego: "Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz" (Pwt 6:13). Oddawanie czci Bogu i tylko Jemu, jak podkreśla Jezus, jest korzystaniem z wolności. A jednocześnie zdolnością serca do powiedzenia innym: "Jestem tutaj, aby służyć".
Trzecia pokusa jest punktem kulminacyjnym tej historii. "Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się stąd w dół. Jest bowiem napisane: 'Aniołom swoim da rozkaz co do ciebie, żeby cię strzegli i na rękach nosić cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień'". Lecz Jezus mu odparł: "Powiedziano: 'Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego'".
Istnieje dziwny, paradoksalny element w strategii diabła, który dyskutuje tutaj z samym Pismem Świętym, jakby był wyrafinowanym teologiem. Cytuje Psalm 91:11-12: "Aniołom swoim da rozkaz co do ciebie [...] na rękach będą cię nosili, abyś bue uraził swej stopy o kamień". Jezus jest kuszony słowem Bożym i jego ostateczną treścią. Ale prawdziwe znaczenie tego kuszenia jest ponownie wyjaśnione przez słowo Jezusa, który cytuje fragment z Księgi Powtórzonego Prawa: "Nie będziesz kusił Pana, Boga swego" (Pwt 6:16). Interesujące jest przypomnienie całego fragmentu: "nie będziecie wystawiali na próbę Pana, Boga waszego, jak wystawialiście go na próbę w Massa". Co wydarzyło się w Massa? Doszło do tak zwanego buntu pragnienia. Podczas przechodzenia przez pustynię lud pokłócił się z Mojżeszem, żądając: "Daj nam wody do picia!". I zwrócili się przeciwko Panu, aby Go wypróbować, krzycząc: "Czy Pan jest rzeczywiście wśród nas, czy też nie?" (Wj 17:1-7). To tak, jakby Bóg musiał podporządkować się wymaganiom, które uważamy za konieczne, abyśmy w Niego wierzyli. Jeśli nie zapewnia obiecanej ochrony w sposób, w jaki chcemy ją widzieć, pewność naszej wiary chwieje się. Jeśli natychmiast nie zaspokaja naszych różnorodnych potrzeb, trwamy w osłupieniu, nie rozumiejąc, czy jest pośród nas, czy nie. Teraz Jezus objawia nam, że Boga doświadczamy także w Jego milczeniu. Jezus nie zrzuca się ze szczytu świątyni. Ale rzuca się ze szczytu krzyża w modlitwie wyrażonej wołaniem: "Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?" (Mk 15:34). Aby wierzyć, chcemy, aby nasze prośby zostały spełnione. Chcemy kochać Boga za to, co nam daje. Stopniowo jednak uczymy się, że ten sposób patrzenia jest przestrzenią pokusy. Matka Teresa z Kalkuty mawiała: "Chcę kochać Boga za to, co mi zabiera". To jest coś, czego musimy się nauczyć.
Wielki Post to czas symboliczny, począwszy od jego nazwy. Słowo Quadragesima (Wielki Post) pochodzi od liczby 40: czterdzieści lat lud Boży spędził na pustyni, przygotowując się do wejścia do Ziemi Obiecanej - Wj 16:35; czterdzieści dni Jezus przygotowywał się do swojej misji - Łk 4:1-13. My również mamy swoje czterdzieści dni przygotowań do Wielkanocy. Oczywiście jest to czas, w którym musimy zintensyfikować nasze wysiłki nawrócenia. Program wielkopostny wzywa każdego z nas do krytycznego spojrzenia na siebie, zakwestionowania swojego stylu życia, a tym samym przyczynienia się do kształtowania bardziej uważnej świadomości wspólnotowej.
Wielki Post jest wstrząsem, punktem zwrotnym, wezwaniem do egzystencjalnej mobilizacji, aby przyjąć przełom, którego Bóg może w nas dokonać. Wielki Post przychodzi, aby poruszyć wody, zakwestionować pewniki, przerwać defetyzm. "Jak może się człowiek narodzić, skoro jest stary?" - zapytał Nikodem. Jezus mu odpowiedział. I odpowiada nam. Tylko przyjmując głębokie i konkretne wyzwanie, jakie Pascha Jezusa niesie dla naszego życia, będziemy mogli naprawdę ją świętować.