Mijamy ich, czasem nawet tego nie zauważając. Niezauważeni także umierają. Co roku Wspólnota Sant’Egidio na całym świecie wspomina bezdomnych, którzy żyli i zmarli na ulicach naszych miast. W lutym modlitwy w tej intencji odbyły się również w Poznaniu i Warszawie.
Podczas każdej takiej Mszy św. wymieniane są dziesiątki imion osób bezdomnych, które co roku odchodzą – często tak, jak żyły – przez nikogo niezauważone. Ta liturgia to nie tylko wyraz pamięci o tych, którzy na co dzień żyli w zapomnieniu, ale również znak niezgody na to, by ktokolwiek umierał dlatego, że jest bezdomny. Z tego buntu rodzi się też apel o solidarność z ludźmi w kryzysie bezdomności, którzy potrzebują naszej szczególnej troski i uważności. Nie tylko w mroźne zimowe dni.
W Mszy św., oprócz członków Wspólnoty Sant’Egidio, za każdym razem uczestniczy również wiele osób doświadczających bezdomności. Liturgia jest dla nich nie tylko okazją do modlitwy za swoich zmarłych przyjaciół, ale również znakiem nadziei, że o nich też ktoś kiedyś będzie pamiętał.
Msza św. za Ewę i innych zmarłych bezdomnych w Poznaniu została odprawiona we wtorek 20 lutego na poznańskim Sołaczu w kościele pw. Św. Jana Vianneya o godz. 18:30. Do modlitwych włączyli się liczni przyjaciele wspólnoty - osoby ubogie i bezdomne, jak również parafianie. Wręczane każdemu na zakończenie Eucharystii cięte kwiaty przypominały o tym, że każde życie jest piękne i ważne. Zwieńczeniem wspólnej modlitwy był poczęstunek przed kościołem - na dziedzińcu na wszystkich czekała gorąca zupa przygotowana przez zaprzyjaźnoine siostry szarytki oraz domowe wypieki członków Wspólnoty.
Kilka dni później – w sobotę 24 lutego o godz. 16 - w warszawskim kościele św. Teresy od Dzieciątka Jezus za śp. Jarka i wszystkich zmarłych ubogich przyjaciół modliła się warszawska Wspólnota Sant’Egidio. Po wspólnej modlitwie wszyscy spotkali się na słodkim poczestunku i oglądaniu zdjęć z Obiadu Bożonarodzeniowego.
***
Tradycja wspólnej modlitwy w intencji osób bezdomnych narodziła się w rzymskiej Wspólnocie Sant’Egidio po śmierci Modesty Valenti, która zmarła 31 stycznia 1983 r. na dworcu Termini po tym, jak obsługa karetki odmówiła zabrania jej do szpitala, bo – żyjąc na co dzień na ulicy – była brudna. Kobieta stała się symbolem wszystkich bezdomnych, którzy w chorobie i słabości nie doczekali się znikąd pomocy.
„Śmierć Modesty Valenti nastąpiła, gdy ludzie wokół niej zastanawiali się, co robić. Czy załadować ją do karetki, gdzie ją zabrać, czy to właściwe, czy nie. Krótko mówiąc, dyskutowali, podczas gdy ona cierpiała. A cierpiała bardzo. Chciałbym przy tej okazji podkreślić ten aspekt jej niesprawiedliwej śmierci: przypomina nam przede wszystkim, jak wielu umiera w ten sposób, samotnych i opuszczonych, podczas gdy inni bezskutecznie dyskutują. Nasz świat jest pełen kłótni i dyskusji, podczas gdy ludzie cierpiący i chorzy nie otrzymują pomocy ani odpowiedzi” – mówił, wspominając Modestę , Marco Impagliazzo, przewodniczący Wspólnoty Sant’Egidio.
W Poznaniu pierwsza Msza św. za zmarłych bezdomnych odprawiona została kilka lat temu, po śmierci Ewy, jednej z pierwszych przyjaciółek Wspólnoty. W Warszawie pierwszym znanym członkom Wspólnoty Sant’Egidio zmarłym w osamotnieniu był Jarek. Dlatego to od ich imion nazywana jest coroczna Eucharystia w intencji wszystkich osób w kryzysie bezdomności, które w samotności i odrzuceniu zmarły w minionych latach.